Mały skok na piwo i po szkło
Dokąd sięgają granice Dolnego Śląska? Czy tam, gdzie dzisiaj są granice województwa dolnośląskiego? Czy też tam, gdzie historycznie leżały ziemie będącego w jakimkolwiek okresie historycznym częścią Dolnego Śląska? A może tam, gdzie dokąd obowiązuje Dolnośląski Bilet Weekendowy? Tym razem wybraliśmy tę ostatnią wersję i zapraszamy Was do czeskiego Harrachova.
Do Szklarskiej Poręby Górnej już od kilku lat docierają pociągi z czeskiego Liberca. Po polskiej stronie można w nich podróżować na polskich biletach, a do pierwszej stacji za granicą, czyli w tym wypadku właśnie Harrachova, obowiązują bilety okresowe takie jak dwudziestoczterogodzinny bilet samorządowy czy Dolnośląski Bilet Weekendowy.
Przystanek kolejowy w Harrachovie znajduje się na odległym od centrum osiedlu Mýtiny. Po zakończeniu II wojny światowej ta stacja, nosząca wtedy nazwę Tkacze, przypadła Polsce. Dopiero w 1959 roku w wyniku polsko-czechosłowackiej wymiany terenów przygranicznych przystanek ten znalazł się we władaniu naszych południowych sąsiadów. A od 1963 roku, po odbudowie mostu nad Izerą, zaczęły do niego planowo dojeżdżać czechosłowackie pociągi. Po polskiej stronie natomiast ruch zamarł, pociągi pasażerskie docierały już tylko do Szklarskiej Poręby Górnej. Dalej jeździły tylko pociągi towarowe obsługujące kamieniołomy.
Ze stacji w Harrachovie do centrum mamy około 2 kilometrów. Jednak Czechy to zupełnie inny świat, jeśli chodzi o transport zbiorowy niż Polska, z pociągami skomunikowane są miejskie autobusy, które dowożą i przywożą pasażerów z centrum. Jednak w tym roku Czesi remontują trasę kolejową między Harrachovem a Jabloncem i pociągi nie kursują. Ze Szklarskiej Poręby kursują natomiast autobusy komunikacji zastępczej, w których obowiązują bilety kolejowe i które nie wjeżdżają na stację, a zatrzymują się na centralnie położonym przystanku Harrachov Sklárna.
I dokładnie obok przystanku znajduje się jedna z największych atrakcji Harrachova, czy Sklárna a minipivovar Novosad & Syn. Mamy tutaj w jednym kompleksie działającą hutę szkła, którą można zwiedzać, sklep z produktami szklanymi, browar, restaurację, kawiarnię, piekarnię i muzeum szkła. Za pierwszym razem zdecydowanie zaplanujcie sobie cały dzień na odwiedziny. Jeśli kupicie bilet na wszystko to poza dodatkowym rabatem do sklepu dostaniecie też w bonusie małe piwo.
Huta szkła w Harrachovie ma swoje korzenie w 1712 roku i tą datę możemy zobaczyć na wszystkich budynkach. W hali produkcyjnej znajduje się nawet ogromna tablica, gdzie odliczany jest wiek huty od jej powstania. Rozwój tej huty był ściśle związany z działalnością magnackiego rodu Harrachów, który w XVII wieku przejął kontrolę nad regionem. Dzięki ich wsparciu huta mogła się rozwijać i produkowane przez nią szkło zdobyło międzynarodową renomę.
Harrachovska huta szkła słynęła z wysokiej jakości wyrobów, w tym szczególnie ze szkła kolorowego. Nie będziemy tu opowiadać całej historii, bo z nią najlepiej zapoznać się na miejscu. Jej powojenna historia było podobna do wielu zakładów, które i my znamy - funkcjonowała pod zarządem państwowym aż do lat 90. ubiegłego wieku, kiedy została sprywatyzowana. Jej właścicielem został Franciszek Novosad, dzięki któremu hucie udało się przezwyciężyć trudne czasy.
Proces produkcji szkła można obejrzeć z bliska idąc na wycieczkę z przewodnikiem. Zaś indywidualnie można zwiedzić muzeum szkła. Kolekcja liczy ponad 5 tysięcy eksponatów i stanowi największą kolekcję czeskiego szkła pochodzącą z jednej huty w Czechach. Warty uwagi jest też budynek, w którym znajduje się muzeum. To tzw. Panský dům, prawdopodobnie najstarszy murowany budynek w zachodnich Karkonoszach. Datuje się go na rok powstania huty, czy 1712. Część kolekcji pochodzi jeszcze z czasów przedwojennych, a ówczesny właściciel, hrabia Harrach zadecydował o jej ukryciu przed wkroczeniem Niemców w 1938 roku. Ukrycie było tak dobre, że na zamurowane pomieszczenie trafiono dopiero w latach 70. XX wieku.
Na początku XXI wieku Franciszek Novosad rozpoczął budowę browaru przy hucie i 2002 roku można się tu napić pysznego, niefiltrowane i niepasteryzowane piwa. W przeciwieństwie do wielu polskich minibrowarów, tutaj nie stawia się na ilość dostępnych smaków. Są tylko trzy. František jasne piwo typu lager 12°, trochę słabsza Huťské 8° oraz ciemny Čerťák 12°. Polecamy szczególnie to pierwsze, którego nazwa oczywiście jest raczej nie przypadkowa.
Jeśli wypicie piwa to za mało, to harrachovski browar oferuje coś jeszcze. Możesz zdecydować się na piwne spa, czyli… kąpiel w piwie. To znaczy nie w samym piwie, bo w wannie znajdzie się 5 litrów jasnego i 5 litrów ciemnego harrachovskiego piwa wymieszanych z ciepłą, górską wodą oraz pokruszony chmiel, który podobno ma działać jak naturalny antybiotyk. A aby piwo “leczyło” też od wewnątrz, to podczas kąpieli przysługuje też kolejne małe piwo.
Jedyną rzeczą, która nas podczas pobytu tutaj nie zachwyciła, to jedzenie. Było najwyżej poprawne, a ceny, jak przystało na atrakcję turystyczną, odpowiednio wyższe. Jeśli cierpicie na mały głód, to warto zamiast do restauracji zajrzeć do piekarni na chlebiczka, a jeśli na większy - to skierować się na główną ulicę Harrachova, gdzie różnych lokali gastronomiczny jest co niemiara. Aż trudno uwierzyć, że to miasteczko ma tylko niecałe półtora tysiąca mieszkańców!
 











 
 
Leave a Comment