Ostatnie dni twierdzy
Miasto Breslau ogłoszone twierdzą w sierpniu 1944 roku i zamknięte w okrążeniu w połowie lutego 1945 roku broniło się skutecznie przez prawie trzy miesiące, mimo kolejnych radzieckich szturmów, nalotów bombowych i ostrzałów artyleryjskich.
✎ Wojciech Głodek
Gdy 2 maja upadł Berlin, Festung Breslau walczyła nadal. Tak długa obrona, która w przyszłości zaowocowała wieloma tajemniczymi hipotezami, nawet wśród współczesnych budziła zdziwienie. Ryszard Majewski i Teresa Sozańska w swojej książce Bitwa o Wrocław przytaczają anegdotę opowiadaną przez znanego radzieckiego fotoreportera wojennego Dmitrija Baltermanca [1]:
Oto zwycięskie wojska radzieckie wracają spod Berlina na paradę zwycięstwa w Moskwie. Nagle po drodze słychać wybuchy i strzelaninę. - Czyżby to już strzelano na wiwat? - Nie, to 6 Armia w dalszym ciągu zdobywa Wrocław!
źródło: Wikimedia Commons |
Ale Wrocław za tę obroną zapłacił ogromną cenę.
Z 30 tysięcy domów, które stały w mieście jeszcze w styczniu, w maju były zniszczone 22 tysiące. Z nieco ponad 650 kilometrów wrocławskich ulic prawie połowa była zawalona kilkunastoma milionami ton gruzu. Całkowitemu zniszczeniu uległo 10 km sieci wodociągowej, a reszta wymagała naprawy w ponad 750 punktach. Niemal 80% sieci tramwajowej nie nadawało się do użytku.
Im bardziej zacieśniał się pierścień okrążenia wokół Breslau, tym bardziej malała nadzieja na obiecaną odsiecz Grupy Armii Środek dowodzonej przez feldmarszałka Ferdinanda Schörnera, choć jeszcze połowie kwietnia komendant twierdzy zapewniał o takiej możliwości. I mimo że hitlerowski aparat terroru nadal działał, było coraz więcej dezercji na stronę rosyjską, pod osłoną nocy atakowano siedziby NSDAP i wywieszano białe chorągiewki.
W piątek, 4 maja, do siedziby komendanta twierdzy, która znajdowała się w podziemiach Biblioteki Uniwersyteckiej na Piasku, przyjechała delegacja niemieckich duchownych. Proboszcz kościoła św. Elżbiety i ewangelicki dziekan miasta prof. dr Joachim Konrad, pastor ewangelicki i zwierzchnik Ewangelickiego Kościoła Unijnego Ernst Hornig, biskup sufragan wrocławski Joseph Ferche i kanonik katedralny Kramer chcieli przekonać generała Niehoffa do poddania miasta.
W tym samym czasie rosyjskie megafony na południu miasta cały czas nadawały wezwanie do poddania się.
Spotkanie było długie. Większość sztabowców Niehoffa podzielała pogląd o konieczności kapitulacji, to on sam miał nadal obstawać za obroną miasta do samego końca. Już następnego dnia wszystko się zmieniło. Trudno powiedzieć, co skłoniło generała Niehoffa do poddania pod dyskusję na kolejnej naradzie sztabu w sobotę możliwości kapitulacji twierdzy, czy była to realna ocena sytuacji, czy sprzeczne dyspozycje dowództwa - feldmarszałek Schörner nakazywał bić się do ostatniego naboju, a dowódca 17 Armii generał Wilhelm Hasse wyrażał zgodę na kapitulację Breslau.
Jak napisali w swojej książce So Kämpfte Breslau wydanej w 1960 roku w Monachium dwaj ostatni komendanci twierdzy generałowie Hans von Ahlfen i Hermann Niehoff [2]:
Ostatnim gościem był gauleiter Hanke, który po bezskutecznych groźbach w związku z zamiarem kapitulacji prosił teraz o radę i pomoc w swym aktualnym położeniu. Chcę żyć! - Nie przyjął jednak żadnej z wielu propozycji generała Niehoffa, lecz uciekł jego samolotem Fieseler Storch.
W niedzielę rano Schlesische Zeitung, która od ogłoszenia miasta twierdzą nosiła dodatkowy tytuł Frontzeitung der Festung Breslau (Gazeta Frontowa Twierdzy Wrocław), wykluczała kapitulację umieszczają na pierwszej stronie wielki nagłówek Widerstand gegen die Sowjets geht weiter! (Opór wobec Sowietów trwa!).
Jak się później okazało, było to ostatnie wydanie ukazującego się od 1742 roku dziennika.
Niemcy wstrzymali ogień o 9 rano i przez megafon ogłosili chęć pertraktacji w sprawie poddania miasta. Rosjanie również zaprzestali ostrzału i przekazali swoje warunki kapitulacji [2]:
Do Pana Komendanta twierdzy Wrocław generała piechoty Niehoffa. Zgodnie ze złożonym przez Pana przyrzeczeniem honorowego poddania zamkniętych w kotle Pańskiej twierdzy i jednostek fortecznych proponuję Panu następujące warunki: Wszystkie oddziały znajdujące się pod Pańskim rozkazem wstrzymają działania bojowe z dniem 6 maja 1945 o godzinie 14.00 czasu moskiewskiego (13.00 czasu niemieckiego). Przekaże Pan stan osobowy, broń, wszelkie środki bojowe, środki transportu i urządzenia techniczne w stanie nieuszkodzonym. Gwarantujemy Panu, wszystkim oficerom i żołnierzom, którzy zaprzestali oporu, życie, wyżywienie, pozostawienie osobistego majątku i odznaczeń, a po zakończeniu wojny powrót do ojczyzny. Całemu korpusowi oficerskiemu zezwala się na noszenie białej broni. Wszystkim rannym i chorym z naszych środków zostanie udzielona natychmiastowa pomoc medyczna. Całej ludności cywilnej gwarantuje się bezpieczeństwo i normalne warunki życia. Panu osobiście i innym generałom zostaną pozostawione samochody z obsługą, a także odpowiednia obsługa dla generałów w niewoli.
Do spotkania parlamentariuszy niemieckich i radzieckich doszło ostatecznie 6 maja o godzinie 8 rano u zbiegu dzisiejszych ulic Powstańców Śląskich i Lwowskiej.
Rokowania mieli prowadzić kapitan van Bürck i zastępca komendanta twierdzy pułkownik Tiesler, którym towarzyszył tłumacz oraz major Omar A. Jachajew, któremu towarzyszył asystent i również tłumacz. Rozmowy nie były długie, warunki kapitulacji zostały przyjęte.
Aby sporządzić dokumenty na piśmie, parlamentariusze przenieśli się kamienicy przy ul. Kamiennej 46, gdzie stacjonowało dowództwo radzieckiego odcinka frontu. Jak wspomina major Omar A. Jachajew [3]:
W czasie, gdy prowadzono rozmowy i formułowano ostateczny kształt dokumentów kapitulacji zarówno nasi, jak niemieccy żołnierze wyszli z okopów, piwnic i innych kryjówek, porozsiadali się na gruzach domów (a wszystko to na pierwszej linii), palili, przekrzykiwali się, kto jak mógł, jak gdyby nigdy nie byli wrogami.
Podczas rozmów nie obyło się jednak bez drobnych problemów.
Niemieccy parlamentariusze będąc jeszcze po radzieckiej stronie zostali ranni po wjechaniu na minę, co mogło przyczynić się do zerwania rozmów, jednak okazało się, że mina była niemiecka. Podczas rozmów padły też jakieś strzały ze strony niemieckiej, a po stronie radzieckiej odnotowano wystrzał z miotacza ognia.
Rosjanie zarzucili także stronie niemieckiej, że jej przedstawiciele posiadają przy sobie pistolety w kaburach, a powinni być nieuzbrojeni. Ci jednak ostatecznie broń oddali. Major Jachajew wspomina również, że żołnierze SS odnosili się wrogo wobec radzieckich parlamentariuszy, jednak żołnierze Wehrmachtu starali się ich odciągnąć od miejsca rozmów.
Zdarzenie z miną oraz ustalenie wszystkich formalności zajęło tak dużo czasu, że wskazana godzina 13 przestawała być realna. Niemcy początkowo nalegali, aby kapitulacja odbyła się w ciągu doby, jednak Rosjanie naciskali na jak najszybszą.
Ostatecznie major Jachajew wraz z szefem sztabu 22 Korpusu Piechoty pułkownikiem Cziczinem zostali przez Niemców zawiezieni do kwatery komendanta twierdzy w podziemiach Biblioteki Uniwersyteckiej na Piasku. Tam spotkali się z generałem Niehoffem i szefem jego sztabu majorem Albrechtem Otto. Porozumienie zawarto, jednak znów dały o sobie znać formalności - pułkownik Cziczin nie miał odpowiednich pełnomocnictw, aby podpisać dokument, który powinien sygnować dowódca 6 Armii.
Rosjanie wrócili więc na swoją stronę zabierając ze sobą generała Niehoffa i jego 10 sztabowców. Wszyscy udali się na Borek, gdzie w piwnicy willi Colonia przy Kaiser-Friedrich-Strasse 14 (dziś ul. Rapackiego 14) znajdowała się siedziba radzieckiego dowództwa 6 Armii Radzieckiej. Tu ostatecznie generał Niehoff i generał Głuzdowski podpisali kapitulację wrocławskiej twierdzy.
źródło: polska-org.pl |
Rosjanie mieli rozpocząć zajmowanie miasta o godzinie 21, zaś Niemcy – zgromadzić się w czterech miejscach zbiórek.
Rosyjską ocenę walki o Wrocław i niemieckich obrońców Wrocławia bodaj najlepiej widać po bezsprzecznie wzorowej postawie, jaką przyjął wobec nas, oficerów sztabu po wzięciu do niewoli. Odpis przetłumaczonych na niemiecki warunków kapitulacji, opatrzonych tytułem "Warunki honorowego przekazania twierdzy" do roku 1946 działały jak czarodziejskie zaklęcie. Ja sam i inni oficerowie, którzy okazywali go w sercu Rosji albo po tamtej stronie Kaukazu, byli dzięki niemu całkowicie zabezpieczeni przed wszelkimi szykanami, przede wszystkim przed rewizją bagażu.
Tak wspominał tamte chwile szef sztabu komendanta twierdzy major Albrecht Otto.[2]
Niektóre źródła podają, że Rosjanie wyprawili nawet wielką ucztę zwycięstwa w dzisiejszych koszarach przy ul. Sztabowej, na którą zaproszono niemieckich sztabowców, a sam generał Niehoff nie trafił od razu do obozu, a mieszkał przez jakiś czas w willi Colonia.
W Moskwie kapitulację Festung Breslau uczczono jeszcze tego samego dnia salutem z 224 dział, a radzieckie Najwyższe Naczelne Dowództwo napisało [3]:
Breslau padł. Wojska 1 Frontu Ukraińskiego, po długotrwałym oblężeniu, 7 maja, całkowicie zawładnęły miastem i twierdzą Breslau. Garnizon niemieckich wojsk broniący miasta z komendantem generałem piechoty Niehoffem na czele i jego sztabem zaprzestał oporu, złożył broń i poddał się do niewoli. 7 maja do godziny 19.00 wojska nasze wzięły do niewoli w mieście Wrocław przeszło 40000 niemieckich żołnierzy i oficerów.
Informacja o kapitulacji Festung Breslau pojawiła się także w ostatnich raportach Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu [2]:
Obrońcy Wrocławia, przez ponad dwa miesiące stawiający opór atakom Sowietów, w ostatniej godzinie ulegli nieprzyjacielskiej przewadze.
Cytaty za:
[1] Ryszard Majewski, Wrocław godzina zero, KAW, Wrocław 1985.
[2] Hans von Ahlfen, Hermann Niehoff, Festung Breslau w ogniu, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2008
[3] Jacek Solarz, Breslau 1945, Wydawnictwo Militaria, Warszawa 2011
Leave a Comment