Lądek-Zdrój pod znakiem Jerzego
Gdy wiosną kwitną magnolie, jest tu bardzo ładnie. Ukryty za nimi Stary Jerzy jest naprawdę stary, może śmiało konkurować ze wszystkim okolicznymi krzewami i najdostojniejszymi drzewami. Ma za sobą już pięćset wiosen i cały czas stoi tym samym miejscu.
✎ Wojciech Głodek
Lądek-Zdrój to jedno z dwóch najstarszych uzdrowisk w Polsce, o prymat wiedzie spór Cieplicami. Zgodnie z legendą cieplickie źródła zostały odkryte przez księcia śląskiego Bolesława i Wysokiego w 1175 roku, a pierwsza historyczna wzmianka o nich pochodzi z 18 marca 1281 roku, gdzie w dokumencie księcia Bernarda Lwóweckiego zwanego też Zwinnym są wymieniane jako część nadania dla joannitów ze Strzegomia.
Pierwszy zachowany dokument o Lądku jest dużo „młodszy” i pochodzi z 1392 roku, gdy czeski król Wacław IV Luksemburski potwierdza jego prawa miejskie. Oczywiście skoro „potwierdza”, to znaczy, że miasto musiało istnieć już wcześniej. Przypuszcza się, że prawa miejskie Lądek otrzymał od księcia wrocławskiego Henryka Probusa w 1281 lub 1282 roku.
To jednak nadal nie zapewnia prymatu nad Cieplicami. Jest jednak jeszcze rymowany utwór wydany w Kłodzku w 1604 roku, w którym anonimowy poeta wspomina się o Lądku pisząc, że Mongołowie wpadli do uzdrowiska i spustoszyli je. Czyli Lądek musiał istnieć na długo przed 1241 rokiem, a więc miał szansę istnieć, gdy źródeł cieplickich jeszcze nie znano.
Jeśli jednak chodzi o budowle zdrojowe - tutaj prymat Lądka jest niezagrożony. Lądecki zakład przyrodoleczniczy jest prawie dwieście lat starszy od cieplickiego Długiego Domu i ponad 100 lat od pierwszego, nieistniejącego już, cieplickiego pawilonu zdrojowego. Jest to też najstarszy zakład przyrodoleczniczy w Polsce i to taki, który nadal działa i służy kolejnym pokoleniom kuracjuszy.
Odbywają się tu kąpiele w wodne, masaże wirowe, gimnastyka lecznicza i rehabilitacyjna w basenie oraz inhalacje w emanatorium - kuracjusze wdychają powietrze wzbogacone w radon, jest także udostępniana woda do kuracji pitnej.
Lądeckie wody to ciepłe wody radonowo-siarczkowo-fluorowe, które przyspieszają przemianę materii, pobudzają układ trawienny, działają przeciwmiażdżycowo, moczopędnie i zmniejszają poziom cukru we krwi. Są korzystne w schorzeniach reumatycznych i chorobach narządów ruchu. Zawarty w nich radon działa korzystnie na skórę, a w połączeniu z fluorem daje dodatkowo efekt przeciwzapalny.
Lądeckie wody mają też swoją legendę. Sięga ona niemal osiemset lat wstecz, kiedy błądzący po lesie ze swą trzodą pasterz owiec trafił na źródełko. Był zmęczony i spragniony, postanowił więc napić się wody i odpocząć. Woda wyglądała na czystą i zimną, jaką zazwyczaj spotyka się w górskich potokach. Ku zaskoczeniu pasterza okazała się niesmaczna i... całkiem ciepła.
Niezadowolony i nadal spragniony zawrócił swoją trzodę i czym prędzej ruszył do domu. Tam o całym zdarzeniu opowiedział sąsiadom, którzy jednak nie chcieli mu uwierzyć, że górskie źródełko może mieć ciepłą wodę. Poszli więc sami odszukać źródełko i bardzo szybko przekonali się, że woda w nim jest niezwykłej czystości, ale za to ciepła i cuchnąca.
Według legendy źródło cały czas „kusiło” okolicznych mieszkańców i zaczęli robić z wodą różne doświadczenia, by sprawdzić, czy nie ma ona jakichś cudownych właściwości. I, jak dziś możemy się już domyślić, miała. Gdy przekonali się, że woda ta pomaga na różne dolegliwości, zdecydowali się na ujęcie źródła w kamienne cembrowanie i postawili nad nim drewniany domek.
A to wszystko działo się jeszcze długo przed tym, jak Mongołowie najechali śląskie ziemie...
Co działo się w kolejnych wiekach w Lądku? Nie bardzo wiadomo. Udokumentowane jest wspomniane już zniszczenie zdroju przez Mongołów, a na początku XV wieku także prawdopodobnie przez husytów.
Tak naprawdę dopiero w końcówce XV wieku zaczyna Lądek rozkwitać. W 1498 roku wokół źródła bijącego u stóp niewielkiego wzgórza wybudowano zakład lecznicy wraz z kaplicą. Zarówno źródło, wzgórze, jak i zakład kąpielowy otrzymały imię Jerzy (Georgenbad) lub św. Jerzy (St. Georgenquelle), stąd trudno dziś powiedzieć, czy było to na cześć św. Jerzego, czy ówczesnego hrabiego kłodzkiego i księcia ziębickiego Jerzego Podiebradowicza, a może - jego sławnego dziadka, Jerzego z Podiebradów, czeskiego króla, który jako pierwszy europejski władca odrzucił wiarę rzymsko-katolicką.
W tym samym roku, w którym powstał zakład kąpielowy, doktor Konrad z Bergu przeprowadził badania lądeckich wód i stwierdził w nich obecność siarki, ałunu, miedzi i soli. Trzy lata później natomiast sporządzono pierwsze „przepisy kąpielowe”, w których opisano sposób kuracji i właściwości lecznicze.
Na prawdziwą prosperitę trzeba było jednak poczekać jeszcze sto lat.
Kolejni po Podiebradowiczach właściciele ziemi kłodzkiej nie bardzo interesowali się zdrowotnymi kąpielami i dopiero sprzedaż domu kąpielowego z okolicznymi terenami miastu Landeck (tak wtedy nazywał się Lądek-Zdrój) w 1572 roku zapoczątkowała prawdziwy rozwój kurortu. Nie tylko wyremontowano Łazienki Jerzego, ale wzniesiono też kolejny pawilon dla kuracjuszy.
Łazienki Jerzego funkcjonowały nieprzerwanie, mimo odrywania nowych źródeł i budowy kolejnych obiektów zdrojowych, w tym najbardziej dziś znanego Zdroju Wojciech wybudowanego pod koniec XVII wieku na wzór tureckiej łaźni.
Na przełomie XIX i XX wieku w Bad Landeck przez prawie 30 lat ordynował także polski lekarz zdrojowy, urodzony w Wielkopolsce doktor Aleksander Ostrowicz, który pozostawił po sobie między innymi „Podręcznik informacyjny dla gości kąpielowych”, w którym znalazł się także opis "Starego" (wtedy jeszcze jedynego) Jerzego:
Był to jak na ówczesne czasy bardzo nowoczesny obiekt, dzięki czemu służy kuracjuszom do dzisiaj i określany jest mianem „Nowego Jerzego”. Ozdabia go potężny herb Lądka oraz rzeźby i płaskorzeźby przedstawiające postaci, zwierzęta i inne symbole związane z wodą. Będąc tu, koniecznie trzeba zobaczyć znajdujące się we wnętrzu ogromne malowidło Eckerta i Pfluga przedstawiające lądecki zdrój z około 1920 roku.
Ważnym elementem lądeckich łazienek Jerzego, o którym nie możemy zapomnieć, była wspominana wcześniej i przeznaczona dla kuracjuszy kaplica, którą wzniesiono wraz z pierwszym budynkiem nieopodal źródła. Ta pierwsza funkcje sakralne utraciła jednak stosunkowo szybko, bo już w początkach reformacji. Przeznaczono ją wtedy na termy dla kobiet, a później wbudowano w rozrastający się kompleks kąpielowy.
Nową kaplicę wzniesiono na wzgórzu obok ośmiobocznej wieżyczki zegarowej z drewnianą arkadową galeryjką nakrytą baniastym hełmem. Na wieżyczce poniżej galeryjki zamontowany został zegar wieżowy podarowany miastu w 1579 roku przez księcia brzeskiego Jerzego II Wspaniałego.
Pierwsza kaplica na Wzgórzu Świętojerskim była drewniana i użytkowano ją tylko w sezonie działania uzdrowiska, czyli od maja do października. Obecną istniejącą ośmioboczną, murowaną kaplicę w stylu wczesnobarokowym nakrytą baniastą kopułą z latarnią ufundował starosta kłodzki hrabia Johann Jerzy von Götzen, zaś poświęcił 20 czerwca 1665 arcybiskup praski kardynał Harrach. W jej wnętrzu można dziś zobaczyć ciekawe freski namalowane w 1720 roku przedstawiające sceny z życia św. Jerzego.
A skoro już mowa o życiu św. Jerzego, to warto przypomnieć także legendę o tym świętym, który od 2004 roku jest - na wniosek regionalisty i radnego Lechosława Siarkiewicza - patronem miasta.
Wedle legendy Jerzy był rycerzem, który zwyciężył smoka. Stało się to w końcu III lub na początku IV wieku, gdzieś w Azji Mniejszej, w mieście gdzie od wielu lat grasował smok pożerający okoliczne owce. Owiec jednak w końcu zabrakło i smok zażądał, aby na pożarcie zaczęto przynosić mu dzieci. Jako pierwszą taki los miał spotkać królewską córkę.
I wtedy właśnie pojawił się Jerzy, cały w zbroi, na koniu, z kopią. Uderzył od razu na potwora, a przed walką uczynił znak krzyża, którego smok tak się przeraził, że… przestał być groźny. Gdy Jerzy zabił smoka, w mieście zapanowała radość, a wszyscy postanowili nawrócić się na wiarę chrześcijańską.
Taką właśnie opowieść zawdzięczamy trzynastowiecznemu arcybiskupowi Genui, Jakubowi de Voragine. To ona przyczyniła się do powstania tysięcy wizerunków św. Jerzego jako rycerza zabijającego smoka. Co ciekawe, kilkaset lat wcześniej nikt o smoku nie opowiadał, a Jerzy, rzymski legionista, został męczennikiem za odmowę złożenia hołdu rzymskim bogom, co było równoznaczne z karą śmierci w męczarniach.
Jednak to właśnie dzięki smokowi Jerzy stał się jednym z najpopularniejszych świętych. Zwyciężając smoka, zwyciężał zło szatana. Wedle ludowych wierzeń choroba człowieka to skutek zła pochodzącego od szatana, a pokonanie zła to wyleczenie z choroby, stąd też przez stulecia jego pomocy wzywali chorzy i cierpiący, a św. Jerzy okazał się idealnym patronem dla uzdrowiska.
✎ Wojciech Głodek
fot. Wojciech Głodek |
Lądek-Zdrój to jedno z dwóch najstarszych uzdrowisk w Polsce, o prymat wiedzie spór Cieplicami. Zgodnie z legendą cieplickie źródła zostały odkryte przez księcia śląskiego Bolesława i Wysokiego w 1175 roku, a pierwsza historyczna wzmianka o nich pochodzi z 18 marca 1281 roku, gdzie w dokumencie księcia Bernarda Lwóweckiego zwanego też Zwinnym są wymieniane jako część nadania dla joannitów ze Strzegomia.
Pierwszy zachowany dokument o Lądku jest dużo „młodszy” i pochodzi z 1392 roku, gdy czeski król Wacław IV Luksemburski potwierdza jego prawa miejskie. Oczywiście skoro „potwierdza”, to znaczy, że miasto musiało istnieć już wcześniej. Przypuszcza się, że prawa miejskie Lądek otrzymał od księcia wrocławskiego Henryka Probusa w 1281 lub 1282 roku.
To jednak nadal nie zapewnia prymatu nad Cieplicami. Jest jednak jeszcze rymowany utwór wydany w Kłodzku w 1604 roku, w którym anonimowy poeta wspomina się o Lądku pisząc, że Mongołowie wpadli do uzdrowiska i spustoszyli je. Czyli Lądek musiał istnieć na długo przed 1241 rokiem, a więc miał szansę istnieć, gdy źródeł cieplickich jeszcze nie znano.
Jeśli jednak chodzi o budowle zdrojowe - tutaj prymat Lądka jest niezagrożony. Lądecki zakład przyrodoleczniczy jest prawie dwieście lat starszy od cieplickiego Długiego Domu i ponad 100 lat od pierwszego, nieistniejącego już, cieplickiego pawilonu zdrojowego. Jest to też najstarszy zakład przyrodoleczniczy w Polsce i to taki, który nadal działa i służy kolejnym pokoleniom kuracjuszy.
Odbywają się tu kąpiele w wodne, masaże wirowe, gimnastyka lecznicza i rehabilitacyjna w basenie oraz inhalacje w emanatorium - kuracjusze wdychają powietrze wzbogacone w radon, jest także udostępniana woda do kuracji pitnej.
Lądeckie wody to ciepłe wody radonowo-siarczkowo-fluorowe, które przyspieszają przemianę materii, pobudzają układ trawienny, działają przeciwmiażdżycowo, moczopędnie i zmniejszają poziom cukru we krwi. Są korzystne w schorzeniach reumatycznych i chorobach narządów ruchu. Zawarty w nich radon działa korzystnie na skórę, a w połączeniu z fluorem daje dodatkowo efekt przeciwzapalny.
Lądeckie wody mają też swoją legendę. Sięga ona niemal osiemset lat wstecz, kiedy błądzący po lesie ze swą trzodą pasterz owiec trafił na źródełko. Był zmęczony i spragniony, postanowił więc napić się wody i odpocząć. Woda wyglądała na czystą i zimną, jaką zazwyczaj spotyka się w górskich potokach. Ku zaskoczeniu pasterza okazała się niesmaczna i... całkiem ciepła.
Niezadowolony i nadal spragniony zawrócił swoją trzodę i czym prędzej ruszył do domu. Tam o całym zdarzeniu opowiedział sąsiadom, którzy jednak nie chcieli mu uwierzyć, że górskie źródełko może mieć ciepłą wodę. Poszli więc sami odszukać źródełko i bardzo szybko przekonali się, że woda w nim jest niezwykłej czystości, ale za to ciepła i cuchnąca.
Według legendy źródło cały czas „kusiło” okolicznych mieszkańców i zaczęli robić z wodą różne doświadczenia, by sprawdzić, czy nie ma ona jakichś cudownych właściwości. I, jak dziś możemy się już domyślić, miała. Gdy przekonali się, że woda ta pomaga na różne dolegliwości, zdecydowali się na ujęcie źródła w kamienne cembrowanie i postawili nad nim drewniany domek.
A to wszystko działo się jeszcze długo przed tym, jak Mongołowie najechali śląskie ziemie...
Co działo się w kolejnych wiekach w Lądku? Nie bardzo wiadomo. Udokumentowane jest wspomniane już zniszczenie zdroju przez Mongołów, a na początku XV wieku także prawdopodobnie przez husytów.
Tak naprawdę dopiero w końcówce XV wieku zaczyna Lądek rozkwitać. W 1498 roku wokół źródła bijącego u stóp niewielkiego wzgórza wybudowano zakład lecznicy wraz z kaplicą. Zarówno źródło, wzgórze, jak i zakład kąpielowy otrzymały imię Jerzy (Georgenbad) lub św. Jerzy (St. Georgenquelle), stąd trudno dziś powiedzieć, czy było to na cześć św. Jerzego, czy ówczesnego hrabiego kłodzkiego i księcia ziębickiego Jerzego Podiebradowicza, a może - jego sławnego dziadka, Jerzego z Podiebradów, czeskiego króla, który jako pierwszy europejski władca odrzucił wiarę rzymsko-katolicką.
"Stary Jerzy" na pocztówce z końca XIX wieku / źródło Fotopolska.eu |
"Stary Jerzy" na pocztówce z początku XX wieku / źródło Fotopolska.eu |
W tym samym roku, w którym powstał zakład kąpielowy, doktor Konrad z Bergu przeprowadził badania lądeckich wód i stwierdził w nich obecność siarki, ałunu, miedzi i soli. Trzy lata później natomiast sporządzono pierwsze „przepisy kąpielowe”, w których opisano sposób kuracji i właściwości lecznicze.
Na prawdziwą prosperitę trzeba było jednak poczekać jeszcze sto lat.
Kolejni po Podiebradowiczach właściciele ziemi kłodzkiej nie bardzo interesowali się zdrowotnymi kąpielami i dopiero sprzedaż domu kąpielowego z okolicznymi terenami miastu Landeck (tak wtedy nazywał się Lądek-Zdrój) w 1572 roku zapoczątkowała prawdziwy rozwój kurortu. Nie tylko wyremontowano Łazienki Jerzego, ale wzniesiono też kolejny pawilon dla kuracjuszy.
Łazienki Jerzego funkcjonowały nieprzerwanie, mimo odrywania nowych źródeł i budowy kolejnych obiektów zdrojowych, w tym najbardziej dziś znanego Zdroju Wojciech wybudowanego pod koniec XVII wieku na wzór tureckiej łaźni.
Na przełomie XIX i XX wieku w Bad Landeck przez prawie 30 lat ordynował także polski lekarz zdrojowy, urodzony w Wielkopolsce doktor Aleksander Ostrowicz, który pozostawił po sobie między innymi „Podręcznik informacyjny dla gości kąpielowych”, w którym znalazł się także opis "Starego" (wtedy jeszcze jedynego) Jerzego:
Nad źródłem tym wznosi się zakład kąpielowy, który w ostatnich czasach na wszystkie strony powiększany, asymetrycznie wygląda i zajmuje 9589 stóp kwadratowych. Bezpośrednio nad źródłem zbudowany jest zbiornik czyli tak zwany tu bassen (...)
Na około bassenu i w przybudowaniach zachodniego i wschodniego skrzydła znajduje się 36 gabinetów do rozbierania, który stósownie do godzin raz panie, drugi raz mężczyźni używają. Oprócz tego znajdują się w oddziale męzkim 8 gabinetów do kąpieli w wannie, jeden do natrysków zewnętrznych i mniejszy marmurowy bassen (...)
W oddziale dla dam znajdują się 17 gabinetów do kąpieli w wannie, nadto trzy gabinety do natrysków wewnętrznych (douche ascendante) i jeden do zewnętrznych. Wszystkie izdebki zaopatrzone są w porządne sprzęty, wanny są marmurowe, zagłębione w ziemię i wchodzi się do nich po schódkach, nad każdą wanną umieszczone są dwa mosiężne kurki do przypuszczania wody gorącej lub chłodnej.Na początku XX wieku Łazienki Jerzego doczekały się rozbudowy. Dokonano tego w wojennych latach 1914-1916. Wyburzono wtedy dwa starsze zajazdy, w których nocowali kuracjusze, a w ich miejscu ustawiono nowy ogromny budynek zakładu kąpielowego, który do dziś zachwyca swoją architekturą.
"Nowy Jerzy" w latach 20. XX wieku / źródło: Fotopolska.eu |
"Nowy Jerzy" w latach 30. XX wieku / źródło: Fotopolska.eu |
"Nowy Jerzy" współcześnie / fot. Wojciech Głodek |
Św. Jerzy nad wejściem od strony ul. Kościuszki / fot. Wojciech Głodek |
Był to jak na ówczesne czasy bardzo nowoczesny obiekt, dzięki czemu służy kuracjuszom do dzisiaj i określany jest mianem „Nowego Jerzego”. Ozdabia go potężny herb Lądka oraz rzeźby i płaskorzeźby przedstawiające postaci, zwierzęta i inne symbole związane z wodą. Będąc tu, koniecznie trzeba zobaczyć znajdujące się we wnętrzu ogromne malowidło Eckerta i Pfluga przedstawiające lądecki zdrój z około 1920 roku.
Ważnym elementem lądeckich łazienek Jerzego, o którym nie możemy zapomnieć, była wspominana wcześniej i przeznaczona dla kuracjuszy kaplica, którą wzniesiono wraz z pierwszym budynkiem nieopodal źródła. Ta pierwsza funkcje sakralne utraciła jednak stosunkowo szybko, bo już w początkach reformacji. Przeznaczono ją wtedy na termy dla kobiet, a później wbudowano w rozrastający się kompleks kąpielowy.
Nową kaplicę wzniesiono na wzgórzu obok ośmiobocznej wieżyczki zegarowej z drewnianą arkadową galeryjką nakrytą baniastym hełmem. Na wieżyczce poniżej galeryjki zamontowany został zegar wieżowy podarowany miastu w 1579 roku przez księcia brzeskiego Jerzego II Wspaniałego.
Pierwsza kaplica na Wzgórzu Świętojerskim była drewniana i użytkowano ją tylko w sezonie działania uzdrowiska, czyli od maja do października. Obecną istniejącą ośmioboczną, murowaną kaplicę w stylu wczesnobarokowym nakrytą baniastą kopułą z latarnią ufundował starosta kłodzki hrabia Johann Jerzy von Götzen, zaś poświęcił 20 czerwca 1665 arcybiskup praski kardynał Harrach. W jej wnętrzu można dziś zobaczyć ciekawe freski namalowane w 1720 roku przedstawiające sceny z życia św. Jerzego.
A skoro już mowa o życiu św. Jerzego, to warto przypomnieć także legendę o tym świętym, który od 2004 roku jest - na wniosek regionalisty i radnego Lechosława Siarkiewicza - patronem miasta.
Wedle legendy Jerzy był rycerzem, który zwyciężył smoka. Stało się to w końcu III lub na początku IV wieku, gdzieś w Azji Mniejszej, w mieście gdzie od wielu lat grasował smok pożerający okoliczne owce. Owiec jednak w końcu zabrakło i smok zażądał, aby na pożarcie zaczęto przynosić mu dzieci. Jako pierwszą taki los miał spotkać królewską córkę.
I wtedy właśnie pojawił się Jerzy, cały w zbroi, na koniu, z kopią. Uderzył od razu na potwora, a przed walką uczynił znak krzyża, którego smok tak się przeraził, że… przestał być groźny. Gdy Jerzy zabił smoka, w mieście zapanowała radość, a wszyscy postanowili nawrócić się na wiarę chrześcijańską.
Taką właśnie opowieść zawdzięczamy trzynastowiecznemu arcybiskupowi Genui, Jakubowi de Voragine. To ona przyczyniła się do powstania tysięcy wizerunków św. Jerzego jako rycerza zabijającego smoka. Co ciekawe, kilkaset lat wcześniej nikt o smoku nie opowiadał, a Jerzy, rzymski legionista, został męczennikiem za odmowę złożenia hołdu rzymskim bogom, co było równoznaczne z karą śmierci w męczarniach.
Jednak to właśnie dzięki smokowi Jerzy stał się jednym z najpopularniejszych świętych. Zwyciężając smoka, zwyciężał zło szatana. Wedle ludowych wierzeń choroba człowieka to skutek zła pochodzącego od szatana, a pokonanie zła to wyleczenie z choroby, stąd też przez stulecia jego pomocy wzywali chorzy i cierpiący, a św. Jerzy okazał się idealnym patronem dla uzdrowiska.
Dwa lata temu bylem w Ladku przez tydzien i nie mozna powiedziec ,zeby mi sie tam nie spodobalo.
OdpowiedzUsuńCaly region jest rowniez ladny i godny uwagi.